mgr farm. Paulina Iwanowska: Na początku chciałabym podziękować, że zgodził się Pan na rozmowę. Proszę nam przybliżyć czym zajmuje się Pan na co dzień, w jaki sposób jest Pan związany ze światem farmaceutycznym?
mgr farm. Igor Baran: Jestem magistrem farmacji z ponad pięcioletnim doświadczeniem, mam już nabyte uprawnienia kierownicze. Jestem kierownikiem w aptece ogólnodostępnej, przy okazji prowadzę gabinet opieki farmaceutycznej – jak i w aptece, tak i w prywatnej klinice, w centrum specjalistycznym. Dodatkowo mam aktywność internetową związaną z farmacją, bo publikuję różnego typu poradniki, prezentacje, instrukcje do programów, analizy SQL do programu KAMSOFT. W ostatnim czasie zacząłem prowadzić bloga z poradami dla pracowników aptek.
PI: Wspomniał Pan o gabinecie opieki farmaceutycznej. Rozumiem, że to Pan inicjował jego założenie. Co zmotywowało Pana do założenia gabinetu opieki farmaceutycznej?
IB: Zainspirowało mnie to, co robią farmaceuci poza granicami naszego kraju, czyli że są taką stałą, nieodłączną częścią opieki zdrowotnej nad pacjentem. To jest naturalne, że lekarz wypisując leki idzie sam, albo wysyła pacjenta, do konsultacji do farmaceuty, który sprawdza czy te leki będą dobre, nie będą robić interakcji. Dopiero potem pacjent leki otrzymuje, a w razie jakichś problemów to farmaceuta jest osobą, która leki koryguje, poprawia terapię. Pandemia, poza całym złem, pokazała też inną stronę farmacji u nas w Polsce, bo zaczęliśmy szczepić. Nagle pacjent, którego obsługiwaliśmy za pierwszym okienkiem, gdzie byliśmy traktowani jak sprzedawcy, został zamknięty z nami w gabinecie sam na sam. Gdzie nawet w zwykłej rozmowie przy wypełnianiu arkusza kwalifikacji do szczepienia wchodziliśmy w zupełnie inny tryb rozmowy. Przy tej okazji mogliśmy też pytać o bardzo dużo rzeczy, doradzać, rozwiewać różne wątpliwości niezwiązane zupełnie ze szczepieniem. To też pokazało mi jaki możemy mieć wpływ i siłę jeżeli weźmiemy tego pacjenta do gabinetu i na spokojnie porozmawiamy, a nie w chaosie jakie ma miejsce przy okienku. Wiadomo, jak jest kolejka, ludzie też się denerwują jak ktoś lubi porozmawiać chwilę dłużej, bo każdemu się spieszy. Na szczepienie pacjent przychodził umówiony na konkretną godzinę i wtedy miał czas, żeby porozmawiać. To był chyba najmocniejszy impuls, który pokazał mi, że to jest też to, czym chciałbym się zajmować jako farmaceuta. Czyli odejść trochę od apteki ogólnodostępnej, wyspecjalizować się bardziej w kierunku konsultacji z pacjentem.
PI: Wspomniał Pan o pracy z personelem medycznym. Czy teraz jak zajmuje się Pan opieką farmaceutyczną, to ma Pan kontakt z lekarzami, czy to ogranicza się tylko do kontaktu z pacjentem?
IB: Przy wykonywaniu usług, które możemy wykonywać, czyli przegląd lekowy, kontakt z lekarzem jest nieodłączny. W wytycznych, które mamy obecnie, wysyłamy z przeglądu lekowego raport do pacjenta, a drugą wersję do lekarza. Powinniśmy nawet wysłać taki raport do lekarza jeżeli nic nie zmieniamy i wszystko jest ok, wtedy jest to raport niewymagający podjęcia działań.
Spotkałem się z ogólnie dobrym przyjęciem, ale to pewnie wynika też z tego, że w centrum medycznym gdzie mam gabinet prywatny jest bardzo młoda kadra. Kadra, która była też za granicą na różnych szkoleniach, kursach, czy nawet na praktyce i oni już znają nasze możliwości. Opieka farmaceutyczna to nie jest dla nich nic nowego. Wiadomo, do niektórych lekarzy ciężko jest się w ogóle dodzwonić, czasami nie ma kontaktu lub jest utrudniona komunikacja. W ostateczności raport jest wysłany listem, ale nie wiemy czy dotrze i czy zostanie przeczytany. W ogólnym rozrachunku nie jest tak źle, lekarze nawet jak nie znają tych usług, bo nie mieli nigdy styczności, to po wysłuchaniu argumentów i przedstawieniu jak to wygląda, rozumieją że nie jest to wchodzenie z butami w ich kompetencje, tylko bardziej chodzi o podjęcie współpracy i pomoc pacjentowi, a dość często też pomoc samemu lekarzowi. Bo my przeglądając te leki, odkrywając interakcje, tworzymy dla pacjenta bezpieczną farmakoterapię i pacjent nie musi ponownie iść do doktora – na przykład z działaniem niepożądanym po lekach. Dzięki temu odchodzi też trochę pracy lekarzowi. Po wysłuchaniu tego wszystkiego zazwyczaj zgadzają się bądź przynajmniej, że tak powiem, nie przeszkadzają w tej pracy.
Całą rozmowę możesz przeczytać w 79. numerze Gońca Aptecznego.