fbpx

Jeden dolar wydany na opiekę farmaceutyczną to dwa dolary zaoszczędzone w systemie zdrowotnym

Autor:
mgr farm.
Publikacja: 15/11/2020
mgr farm. Michał Grocholski AKA mgr.majki
Co z tą opieką farmaceutyczną? Kolejny felieton autorstwa mgr. Majkiego.

Spis treści

Treść tylko dla farmaceutów i techników farmaceutycznych.

Niniejsza opinia przedstawia wyłącznie stanowisko/ocenę jej autora i nie może być, przez domniemanie lub w jakikolwiek inny sposób, utożsamiania ze stanowiskiem jakiejkolwiek innej osoby fizycznej i/lub prawnej.

Na początku tegorocznej pandemii grupa wielce oburzonych farmaceutów podniosłą larum (niesłusznie) o dowóz leków do pacjentów. No, bo jak to – pracownicy aptek mają bawić się w kurierów? Przecież to nie wypada, to poniżej godności jaśniepaństwa! Moim zdaniem, w dobie, kiedy polska apteka nie oferuje nic więcej ponad stacjonarną sprzedaż leków, pacjent ma prawo, a nawet powinien żądać tego typu usług w jego ulubionej aptece.

Nowy wirus SARS i lockdown w pełni odsłoniły ułomność polskiego aptekarstwa. Pamiętacie te puchy w aptekach? Okazało się, iż ludzie jednak mogą obyć się bez wszelkiej maści kosmetyków czy suplementów diety, a apteka jako placówka zdrowia, świadcząca tylko sprzedaż leków stała się za bardzo monotematyczna i totalnie nieatrakcyjna. Apteki na zachodzie oferują pełną gamę usług – przechowywanie recept wystawionych na określony czas, prowadzą przeglądy lekowe, realizują programy dla diabetyków, astmatyków etc. Można wykonać pomiar poziomu glukozy, spirometrię, test na wirusa HIV albo badania przesiewowe jelita grubego. Ponadto personel ma dostęp do podstawowej dokumentacji medycznej oraz z powodzeniem realizuje coroczne programy szczepień (w sezonie 2020/2021 brytyjscy farmaceuci zaszczepili 1,7 mln pacjentów). Zdolności apteki w Polsce kończą się na dyżurowaniu nocnym, którego i tak nikt nie chce wykonywać, oraz możliwości utylizacji leków po terminie przydatności. Na tle Europy Zachodniej, do której tak mocno aspirujemy, wyglądamy wręcz katastrofalnie.

Pojęcie opieki farmaceutycznej funkcjonuje od circa lat 70. XX wieku. W wielu krajach jest z powodzeniem wdrażana i realizowana, co przynosi szereg korzyści. Natomiast w Polsce, niezmiennie od kilkunastu lat, drodzy państwo, jesteśmy na etapie… zastanawiania się. Farmaceuci zastanawiają się czy chcą się w ogóle tym zajmować. Rząd zastanawia się, czy aby wprowadzenie opieki wiążę się z jakimiś korzyściami i z której strony to sensownie ugryźć. Lekarze zastanawiają się, czy farmaceuci nie zaczną pchać się z brudnymi buciorami w ich maestria. Ministerstwo Zdrowia nie bardzo chce zwiększenia kompetencji magistrów farmacji, bo stracą darmową siłę roboczą, a Izby Aptekarskie to nie wiem nad czym myślą – chyba nad tym kiedy w końcu spłyną wszystkie składki członkowskie. Generalnie zastanawiamy się, jak ma to wyglądać, na czym ma polegać, czy mamy odpowiednie zasoby i zaplecze. Trzeba działać, panie i panowie, bo im wcześniej zaczniemy wdrażać czuwanie nad przebiegiem farmakoterapii, tym szybciej opracujemy adekwatny model postępowania, bo jak powszechnie wiadomo opieka farmaceutyczna to dziedzina, której absolutnie nie da się całkowicie zaplanować w teorii.

Wprowadzenie opieki farmaceutycznej, a co za tym idzie, poszerzenie zakresu usług proponowanych przez aptekę jest zadaniem kluczowym. Tym bardziej w dobie zniechęcenia do pracy zwykłego sprzedawcy i odpływu magistrów z placówek. Aktualnie apteka nie jest miejscem atrakcyjnym dla samego pacjenta jak i personelu, a ów pacjent musi wiedzieć, że może otrzymać coś więcej niż samą sprzedaż medykamentów. Z drugiej strony, w moim odczuciu, wprowadzenie opieki jest praktycznie niemożliwe na tę chwilę – brak odpowiednich środków, brak dostępu do podstawowej dokumentacji medycznej, brak odpowiednich przepisów prawnych co do przetwarzania i przechowywania wrażliwych danych pacjentów czy wreszcie braki w wykształceniu magistrów farmacji (w dziedzinie medycyny ogólnej czy chorób wewnętrznych). No niestety, ale w toku monotonnej pracy zawodowej – wydaj lek, przyjmij pieniądze – popadamy w marazm, niechęć czy schematyzm. Zaczynamy się cofać, ale jeżeli byku masz w sobie żyłkę chłodnego mędrca, poszukiwacza wiedzy we własnym zakresie, to chylę czoła. Jakie mamy kompetencje, aby aktualnie prowadzić przeglądy lekowe, jeśli za stołem nagminnie słyszy się polecanie kwasu askorbinowego do furazydyny, aby zakwaszać mocz. No prośba. Po drugie – brak czasu, a już na pewno u tych farmaceutów, co pracują w całodobowych, „tanich” aptekach, obsługujących niekończącą się kolejkę. Wprowadzenie opieki do takich aptek zaburzyłoby ich dotychczasowe funkcjonowanie, wiązałoby się z zatrudnieniem dodatkowego personelu, wyodrębnieniem dodatkowych pomieszczeń. Jaki to koszt, dla nastawionego na czysty zysk, właściciela apteki, aj waj! A ile to zachodu, a komu to potrzebne, ja chcę, żeby pan ekspediował! To ciepła posadka gdzieś pomiędzy stojakiem na plastry i półką „przeziębienie” już nie wystarcza?

Niestety, ale zabetonowany, nieadekwatny do rzeczywistości i aktualnego rynku pracy, tok nauczania na wydziałach farmaceutycznych musi ulec drastycznej zmianie. Cała ta propedeutyka chemii, wszystkie te laboratoria na organach, miareczkowanie – do utylizacji. Okroić czas trwania studiów, zwiększyć godziny z farmakologii, farmakognozji czy toksykologii. Wprowadzić przedmioty stricte związane z medycyną. Zachęcać farmaceutów do zdobywania wiedzy i poszerzania kompetencji. Wszystkich wykształcić, nikogo nie oszczędzać! Dopiero wtedy możemy zacząć mówić o wdrażaniu opieki farmaceutycznej.

Jeżeli ktokolwiek myśli, że opieka przyczyni się do poprawy kondycji małych, rodzinnych aptek, czy wpłynie na postrzeganie samego zawodu, zwiększając prestiż (za czym tak bardzo tęskni środowisko), to jednak może być w błędzie. Opieka farmaceutyczna to nie tylko opieka farmaceuty nad pacjentem. To znaczy tyle, co czuwanie nad przebiegiem prawidłowej farmakoterapii i nie jest domeną wyłącznie magistrów farmacji. Pomijając oczywisty fakt udziału lekarzy, musimy usankcjonować także innych profesjonalistów – rehabilitantów, diagnostów czy pielęgniarki.

Nie chcę być złym prorokiem, ale większość pacjentów wybierze jednak apteki sieciowe jako bardziej atrakcyjne wizualnie. Modna pani chętniej skorzysta z opieki proponowanej przez sieci, zachęcające jasnymi, wielkimi witrynami, lekami wylewającymi się frontowymi drzwiami na rzecz tych małych, rodzinnych aptek – i żeby nie było tak, przyszli absolwenci zreformowanego wydziału farmaceutycznego, że pewne podmioty wycisną was jak cytryny, pozostawiając tylko suche, pomarszczone skórki.

Subskrybuj
Powiadom o
1 komentarz
Najwyżej oceniane
Nowsze Najstarsze
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr Pawłowski

Z satysfakcją odnotowuję fakt, że krzewi Pan ideę opieki farmaceutycznej, Panie Kolego!

FB
Twitter/X
LinkedIn
WhatsApp
Email
Wydrukuj

Zobacz też

mgr farm.
Konrad Tuszyński

Inne o wskazaniach:

Redakcja portalu
1
0
Wyraź swoje zdanie i dodaj komentarz :)x

Zaloguj się