Agata Grzejdziak, 3PG: Świadczenie usług opieki farmaceutycznej nie dotyczy tylko porad o lekach, ale także o zdrowym trybie życia, czy o żywieniu. Jaka jest wiedza farmaceutów na temat zdrowego żywienia?
Joanna Chłopicka: Myślę, że coraz większa. Farmaceuci starają się jak mogą, aby była ona jak najbardziej praktyczna. Jestem farmaceutką, ale moją specjalizacją jest bromatologia, czyli nauka o żywności, żywieniu i wpływie żywienia na zdrowie. W ramach zajęć na 4 roku farmacji bardzo staramy się, aby przekazywana wiedza miała jak największe zastosowanie praktyczne, dlatego ostatnie ćwiczenia są zatytułowane: „Bromatologia w opiece farmaceutycznej”. Na tych zajęciach staramy się zebrać całą wiedzę przekazaną na wykładach, seminariach i fakultetach. Ostatnie ćwiczenia są tak zorganizowane, aby przedstawić scenkę farmaceutyczną. Przykładowo, przychodzi pacjent do apteki i skarży się na pogarszający się wzrok. My pytamy, a studenci na ogół już wiedzą, jakie witaminy, składniki mineralne i inne substancje aktywne są potrzebne do tego, aby ludzki wzrok funkcjonował prawidłowo. Studenci mówią, że to witamina A, C, E, a my od razu pytamy o rolę tego składnika w danym schorzeniu, czy w zapobieganiu jakimś zmianom. I od razu wypytujemy, które produkty spożywcze są ich dobrym źródłem. Przy składnikach mineralnych, np. żelazie, mówimy, aby nie popijać leków mlekiem. Lepszy będzie sok owocowy. Uświadamiamy przyszłych farmaceutów o interakcjach między składnikami a pożywieniem.
Co może Pani powiedzieć na temat suplementacji wielowitaminowej? Czy jest potrzebna? Czy jako farmaceuci powinniśmy je polecać? Czy wystarczą witaminy pochodzące z diety?
Moim osobistym zdaniem, zdaniem farmaceutki, ja bym nie polecała takich preparatów wielowitaminowych, multiwitaminowych. Rzadko u zdrowego człowieka występują niedobory wielu witamin lub składników mineralnych.
To może wracając do początku, czym w ogóle są witaminy?
Pierwszą odkrytą witaminą była witamina B1 – tiamina, skąd wzięła nazwa się witaminy, sugerująca, że są to aminy. To taka ciekawostka. Amina, która „daje życie”. Bez niej nie można żyć, bo witaminy musza być dostarczane z zewnątrz, czyli z pożywieniem. Później odkryto m.in. witaminę C, która jest kwasem oraz wiele innych witamin o różnej budowie chemicznej. Pojawiła się również próba spolszczenia nazwy „witaminy”. Proponowano „życiany” – od tłumaczenia vitae, czyli życie. To się zupełnie nie przyjęło. Dlatego mamy w zasadzie nieprawidłową nazwę. Wracając do preparatów wielowitaminowych, są to pod względem chemicznym zupełnie różne związki. Niektóre związki w tych preparatach będą się wchłaniać w pH kwaśnym, inne natomiast w zasadowym. Może również dochodzić do interakcji pomiędzy składnikami w takim preparacie wielowitaminowym. Dlatego ja jestem na nie, co do suplementacji multiwitaminowej. Moim zdaniem suplementacja ma sens, kiedy stwierdzi się niedobory jakiejś substancji.
Czyli zapobiegawczo?
Nie, ja bym nawet powiedziała: naprawczo. Stwierdzimy, że mamy niedobór witaminy B6, mamy problemy z paznokciami, włosami i po tym stwierdzeniu, zaczynamy się suplementować. Wtedy po czasie widzimy pozytywny efekt kuracji. Jeśli nie mamy niedoborów, to suplementacja jest niepotrzebna, a nawet może przynieść niepożądane skutki. Moim zdaniem suplementacja powinna być elementem zdrowego trybu życia, jak dieta i aktywność fizyczna. Niedobory wynikają z różnych czynników np. z monodiety, zaburzeń metabolicznych czy genetycznych albo ze zwiększonego zapotrzebowania, co jest powszechne u sportowców. Oni powinni być suplementowani. Tak samo kobiety w ciąży oraz ludzie starsi. Wtedy jak najbardziej suplementacja jest korzystna.
Jeśli jesteśmy przy osobach aktywnych, widziałam, że przeprowadziła Pani badanie o suplementacji przez osoby ćwiczące na siłowni.
Dalszą część wywiadu można przeczytać w 73. numerze Gońca Aptecznego.
Jeśli chcesz poznać odpowiedź na to pytanie oraz dowiedzieć się jakie błędy żywieniowe popełniane przez pacjentów mogą wpływać na farmakoterapię oraz jakie interakcje pożywienia z suplementami mogą być korzystne zapraszamy tutaj.