fbpx

Goni nas czas – Jak zdobyć fartuch i nie zwariować?

Autor:
Publikacja: 26/07/2023
Felieton Olgi Rybak - zdobywczyni drugiego miejsca konkursu "Kwadrans studencki".

Spis treści

Treść tylko dla farmaceutów i techników farmaceutycznych.

Moje studia farmaceutyczne można opisać jednym słowem – przypadek. Nigdy nie planowałam zostać farmaceutką, nigdy nie interesowała mnie chemia, a na alergię piłam wapno. Wszystko przemawiało za tym, że się z farmacją nigdy nie polubię. Miałam już swój plan na życie – oczywiście po biol-chemie medycyna, dalej pediatria i życie jak pączek w maśle. I jak to się potoczyło? Nic nie poszło po mojej myśli. Wybrałam farmację, matury już nie poprawiałam. Zaraz kończę studia i dzisiaj uważam już, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

Przez całe studia próbowałam „nie zwariować”.

Natłok obowiązków, wejściówek, zaliczeń, kolokwiów, a gdzieś pomiędzy wciśnięte dodatkowo każdy możliwy rodzaj chemii i szukanie swojej drogi zawodowej. Gdy na zajęciach na pierwszym roku prowadzący kiedyś spytał moją grupę, co planują po studiach, czułam się, jakbym trafiła na kółko pasjonatów okrętów podwodnych. Wszyscy z taką pasją opowiadali o swoich planach i możliwościach, o których nawet nie zdawałam sobie sprawy – własne firmy, apteki, badania kliniczne, nawet kosmetyki… Tymczasem ja mogłam powiedzieć jedynie – „Ja? Nie wiem. Ja tu jestem z przypadku”. To był chyba ten moment, w którym uświadomiłam sobie, że muszę znaleźć sobie jakiś cel.

Nie przebrniesz przez studia nie mając celu.

Przynajmniej na pewno nie przez te. Nikt dla rozrywki w nocy nie uczy się wzorów chemicznych leków, ich syntez lub łacińskich nazw roślin. Zaczęłam szukać, uczestniczyć w webinarach dotyczących dróg zawodowych po farmacji oraz ogólnie pojętej farmacji i poczułam, że powoli to mnie „wciąga”. Nie, nie znalazłam sobie celu. Nie poczułam w sekundę, że „Tak! Praca w (tu wstaw losowy zawód po farmacji) to moja wymarzona praca!”. Trochę zazdrościłam osobom, które wiedziały, co chcą robić po studiach. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wszystko zadziało się po coś.

Na drugim roku zaczęła się pandemia. Można było bardzo szybko odczuć brak ćwiczeń, laboratoriów, kontaktów z innymi. Siedzieliśmy zamknięci w swoich domach. Nauki się nawarstwiało, przedmioty stawały się trochę trudniejsze, stres się kumulował, a czasu nie przybywało. Coraz bardziej czułam, że stanęłam w miejscu bez dokładnie określonego celu i coraz częściej bez czasu wolnego. Co można zrobić w takim przypadku? Oczywiście zaangażować się w działalność, która już do cna pozbawi upragnionego czasu wolnego!

Do Polskiego Towarzystwa Studentów Farmacji dołączyłam dopiero na 3 roku. Był to dalej okres pandemiczny, więc cała działalność przeniosła się w strefę internetową. Od razu zaangażowałam się w prawie każdą możliwą akcję, bo chciałam jak najszybciej i najlepiej poznać działalność PTSFu. Pamiętam satysfakcję, jak na stronie pojawiały się grafiki zrobione z moim udziałem, czy mogłam ustalić harmonogram wydarzenia. To wszystko człowieka rozwija i satysfakcjonuje. Mam wrażenie, że przestałam czuć „brak czasu”, bo nauczyłam się nim lepiej gospodarować (i wcale nie wstaję o 5 rano, jak to robią spełnieni i ambitni ludzie czytający motywacyjne książki!). Kalendarz stał się moim nieodłącznym przyjacielem.

Przeczytaj cały felieton w 73. numerze Gońca Aptecznego i dowiedz się, z czym teraz mierzą się studenci farmacji.

Kliknij tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
FB
Twitter/X
LinkedIn
WhatsApp
Email
Wydrukuj

Zobacz też

0
Wyraź swoje zdanie i dodaj komentarz :)x

Zaloguj się